Monday, October 21, 2013

komiksowy poniedziałek

a w nim pobieżny rzut oka na literaturę obrazkową oraz nowość(?), czyli minirecenzja przedlekturowa.

1. czyli krótki przegląd magicznych obrazków, które kupiłem/wziąłem za darmo na festiwalu komiksu w łodzi.

krzyk ludu - jacques tardi

recenzowanie komiksu trzy lata po jego polskiej premierze mija się zapewne z celem, do tego - cóż, jeszcze nie zdążyłem tej kobyłki przeczytać, znając jednak komiksy Tardiego z publikacji wydawanych za oceanem przez Fantagraphics trudno spodziewać się rozczarowania. jako specjalista od recenzji przed-lekturowej śmiało wiec z kilkuletnim opóźnieniem polecam, co oczywiście nie zmieni faktu, ze nikt już Tardiego w polsce nie wyda - chyba, ze... za darmo!

bo oto:

zabójca hunga - dominique grange, jacques tardi

krótkie opowiadanie narysowane przez tardiego do scenariusza swojej partnerki  i choć mimo pewnych analogii przekazu (no, to tak bardzo z grubsza) to nie autorski Tardi z It was the war of the trenches (używam angielskich tłumaczeń)  to i tak jednocześnie delikatny prztyczek wymierzony w nos całemu (ok, 99%) gatunkowi powieści graficznej. na kilku stronach znajdziemy więcej literatury (dobrej literatury) niż we wspomnianych 99% graphic novels razem wziętych. a że do tego za darmo, to nie ma powodu, żeby nie wziąć - jak ja - dwóch egzemplarzy i sprezentować jednego koledze/koleżance. albo - jak ja - postawić jeden na półce, a drugi przeczytać.

przy okazji - w sieci nowy numer kazetu z tematem przewodnim Miasto w komiksie, w nim obrazy nowego jorku, ale ani słowa o Tardim.

http://kzet.pl/2013/06/komiksowa-anatomia-wielkiego-jablka-czyli-o-nowym-jorku-na-obrazkach-z-dymkami-slow-kilka.html

http://kzet.pl/2013/06/nowy-jork-jak-puzzle-miejska-wielowatkowosc-w-komiksach-willa-eisnera.html

a jeśli już o mieście w komiksie:

warszawa - michał rzecznik

(recenzja koleżeńska - jako autor poniższej mini-notki zaznaczam, że wraz z mazolem uczestniczę w działaniach komiksowej grupy maszin)

mam problem z warszawą. czytam broszurkę wydaną przez wydawnictwo AnTY nie jako zbiór odrębnych pasków, ale jako fabularną całość i stylistycznie nie trzyma się ona kupy. bo oto widzę autora jako - zarazem - pięcioletniego chłopca oglądającego z babcią warszawskie korki, jak i jego samego przed maturą w gimnazjum, komplementującego warszawskie dziewczyny głosem starszego nastolatka; namnożyło się tych postaci w niepozornym albumiku i nie mogę tego objąć szlifowanym w komiksowej literaturze rozumem.
ale - nadal (mimo wszystko?) lekko się czyta, dużo w tym czasem sprytnie ukrytej, czasem wprost przedstawionej nostalgii za "minionym". komiks, który równie dobrze mógłby ukazać się w latach siedemdziesiątych XX wieku, gdyby... mógł się ukazać.

2. czyli przygody nikogo, konceptualny, kontrowersyjny (niepotrzebne skreślić!) komiks mikołaja tkacza jako wydawnicze wydarzenie roku?
(recenzja koleżeńska - jako autor poniższej mini-notki zaznaczam, ze wraz z tkachozem uczestniczę w działaniach komiksowej grupy maszin)


bezdyskusyjnie komiks roku - tu przepraszam panią Wawryniuk i autorów Maczużnika - i z pewnością kolejny przyczynek do hipotetycznej dyskusji na temat definicji komiksu. wątpię, że ktokolwiek interesujący się polskim komiksem (Polskim Komiksem?) jeszcze o nim nie słyszał, ale gwoli przypomnienia - tkacz prezentuje nam kilkadziesiąt stron pustych wnętrz i choć akcja toczy się szalenie dynamicznie, tytułowego Nikogo w komiksie ani widu ani słychu. no właśnie, a może nie?

wymyślona naprędce anegdotka translacyjna: Nikogo tu nie ma - Nobody is here/Nobody isn't here?

i łatwiej zrozumieć, czemu komiks wydano w dwóch wersjach językowych jednocześnie!

Centrala publikuje współczesną, komiksową wersję andersenowskich Nowych szat cesarza. Tkacz (sic!) utkał swoje komiksowe ubranie z tkaniny, której nie zobaczy czytelnik głupi, a dziecko na widok kolejnej planszy zakrzyknie, że król jest nagi. Tylko ono zdobędzie się na odwagę, bo przecież każdy z nas widzi, ze król jest nagi. Ale... co jeśli jesteśmy naprawdę głupi, a autor naprawdę wyrysował Przygody magicznym tuszem?

irytująca formułka "komiks dla wyrobionego czytelnika opowieści obrazkowych" niewątpliwie znajduje tu zastosowanie.

Pretensjonalnie? Tak. Genialnie? Jak najbardziej.

3. czyli marzenia.

chciałbym kapitana żbika w kioskach. serię zeszytówek. jak kiedyś.

taki głupi jestem.